Urodziłaś to teraz siedź w domu kobieto! Butelkowa historia

Urodziłaś to teraz siedź w domu kobieto! Butelkowa historia

Zbuntował się i uwięził mnie w domu. Moja solo randka może trwać teraz maksymalnie dwie godziny. Mowa oczywiście o odrzuceniu butelki przez niemowlaka karmionego piersią. Czy tylko ja widzę w tym problem?  

Trudne początki – nasza droga mleczna

Nasza mleczna droga nie była prosta, a wręcz była prawdziwą męczarnią. Kiedy po cięciu cesarskim, bez sił, walczyłam o laktacje i o to aby mój syn dostawał pokarm matki, on bezczelnie protestował. Myślałam już, że się poddam, ale proóbowałam, płakałam, i znowu próbowałam. Skorzystałam nawet z porady CDL, która to szczególnie nie pomogła, i walczyłam dalej. Pomocą okazała się położna środowiskowa, która swoimi praktycznymi poradami, uratowała nasze karmienie. I tak karmimy się do dzisiaj, a minęły już cztery miesiące, bez problemów, a mały stał się wręcz prawdziwym cyckoholikiem.

Cyckoholik a butelka

Scenariusz był idealny, dziecko nauczyło się jeść z piersi, lubiło też butelkę. Mogłam zatem spokojnie wyjść do fryzjera, kosmetyczki czy na zakupy. Sama. Chociaż na chwilę oderwać się od rzeczywistości, przewietrzyć umysł. Niestety skończyło się, przy kolejnej próbie wyjścia okazało się, że butelka jest już fuj. Smoczek okazał się fuj tydzień wcześniej.

Różne smoczki i butelka ostatniej szansy

Próbowaliśmy różnych smoczków i butelek, bez rezultatu – wszystkie próby kończyły się szałem. Aż w końcu znalazłam informacje o tzw. “butelce ostatniej szansy”, z której zje każde dziecko. Co takiego szczególnego jest w tej butelce? Otóż jest w kształcie piersi! Pomyslałam, że to musi się udać i wydałam na butelkę 100 zł (!!!) Jednak synek zdecydował inaczej i także ją odrzucił.

Szukając porady dosłownie wszędzie…

Zaczęłam szukać rozwiązania. Postanowiłam, że znajdę sposób na jedzenie małego. Okazało się, że w sieci jest mnóstow porad, wiele mam karmiących piersią ma problem z odrzuceniem przez dziecko butelki. Próbowałam więc kubka niekapka, kubeczka do karmienia czy łyżeczki. Jedynie tą ostatnią udało nam się coś zjeść.  

Poczułam się uwięziona, bo przecież czasem po prostu muszę wyjść sama! Co gorsza co by było, gdyby nagle coś mi się stało, gdyby moja laktacja się skończyła…

Urodziłaś to siedź w domu!

Postanowiłam zasięgnąć porady na lokalnej grupie mam karmiących, a rozwiązania, które otrzymałam są aż warte opisania! Usłyszałam, że powinnam siedzieć w domu, że jak się urodzi i karmi to trzeba przecierpieć pół roku. I że przecież mogę zabierać dziecko ze sobą.

Nie chciało mi się aż tłumaczyć tym paniom, że z dzieckiem wychodzę wszędzie, ale do fryzjera ciężko będzie z nim iść. Miałam jedynie wniosek, że komentujące, jak prawdziwe matki polki, po prostu do fryzjera czy kosmetyczki nie chodzą. No cóż ja urodziłam, kocham moje dziecko nad życie, ale to nie zmienia faktu, że chcę wyglądać atrakcyjnie i czuć się kobieco.

Komentarz hit

Muszę o tym wspomnieć, bo się uduszę 😀 Otóż jedną z osób komentujących na grupie był nie kto inny, jak doradczyni laktacyjna, które była u mnie na wizycie. Ze zdziwieniem zapytała czy te wyjścia są ważne i koniecznie, i dodała, że dziecko samo decyduje co przyjmuje a co nie i że musimy się dostosować. Hmmm… idąc tym torem rozumiem, że mamy nie uczyć dzieci korzystania z toalety (bo też protestują i im się nie podoba) czy nie rozszerzać diety (bo dzieci też na początku w końcu nie akceptują nowego pokarmu).

Myślę, że to wszystko siedzi w nas. Jeśli ktoś chce siedzieć w domu i tylko zajmować się dzieckiem – szanuję to! To naprawdę ciężka praca, czasami marzę żeby pójść już do pracy. Też zajmuję się synem codziennie. Jednak ja potrzebuję również odskoczni, chociaż krótkiej (stąd np. blog), wyjścia do ludzi i zadbania o siebie. W końcu szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko.

Rozumiem mamy karmiące mm z wyboru, to na pewno dużo wygodniejsze rozwiązanie (jeśli chodzi o wyjścia czy opiekę nad dzieckiem innych osób). Nagonka na takie mamy też jest dość widoczna (hmmm why?). Proponuję, żeby każdy zajął się sobą i nie komentował postępowania innych rodziców. Każdy wie, co jest najlepsze dla własnego dziecka i powinien robić tak, żeby samemu czuć się dobrze w tej niełatwej drodze jaką jest rodzicielstwo. I dla wyjaśnienia, bo pojawiły sie pytania więc dodaję – butelka była mi potrzebna okazjonalnie, na wyjścia, nadal karmię piersią, a mały nie zaakceptował żadej butelki. Wychodzę sama na maksymalnie 2 h. 

6 komentarzy

  • Anna

    Witam,
    Borykam się z tym samym problemem. Córka nie akceptuje smoczka, butelki ani żadnego innego pokarmu w porze śniadania ( można rzec do obiadu) niż pierś. Diete ma normalnie roszszerzana i od obiadu do nocy je wszystko. Na sen znowu dostaje pierś. W nocy karmie piersią 1-4 razy w zależności od dnia, sytuacji np. Ząbkowanie, choroba. Ma 13mcy. Powinnam wrócić do pracy za miesiąc ale nie widze na razie szans na odstawienie. Poza tym jest ide mnie okropnie uzależniona i nie mogę zniknąć jej z pola widzenia bo jest horror. Czy udało ci się znaleźć złoty środek i odstawić dziecko od piersi? W jakim wieku i jakim sposobem to uczynilas? Będę wdzięczna za odpowiedź bo już nie mam pomysłu czego jeszcze mogę spróbować.
    Pozdrawiam
    Anna Kędzierska

    • Katarzyna Raiter-Łuksza

      Aniu dziękuję za komentarz chociaż nie napawa mnie on optymizmem… Moj synek ma 4 miesiące i póki co chodziło mi tylko o okazjonalną butelkę, w sytuacjach kiedy muszę wyjść na dłużej niż 2 godziny. Mimo wielu prób niestety nie udało mi się znaleźć rozwiązania i mały nie akceptuje nic… Za miesiąc zaczynamy rozszerzać dietę i w tym widzę moją nadzieję na dłuższe wyjścia. Mi poradzono żeby próbować też dawać pić z kubka niekapka u nas nie przeszło, ale będę jeszcze próbować jak mały będzie troszkę starszy. Ja też będę wracać do pracy jak mały będzie miał 14 miesięcy i mam nadzieję, że uda się przynajmniej tak zrobić żeby jadł z piersi tylko przed i po pracy… Jeśli chodzi o odstawianie nie mamm doświadczenia jeszcze i niestety nic nie mogę doradzić. Mam nadzieję, że uda się tobie odstawić córeczkę na tyle byś mogła wrócić do pracy – trzymam kciuki i koniecznie daj znać czy ci się udało. Pozdrawiam ciepło, Kasia 🙂

    • Magda

      Aniu jak ja Cię rozumiem!! Jestem na tym samym etapie. Mój 13 miesięczny syn jak mnie nie widzi to cały czas płacze. Nigdzie nie mogę wyjść sama. Nie akceptuje ani smoczka, ani butelki. Jest uzależniony od piersi, chociaż normalnie wszystko je, pije z niekapka i z butelki ze słomką. W nocy budzi się co godzinę chyba tylko po to żeby poczuć pierś bo nawet oczu nie otwiera, tylko płacze. Jestem zmęczona, zestresowana i sfrustrowana. Mogę przypuszczać, że masz podobnie. Wspieram <3

  • Magdalena

    Witam, u mnie ten sam problem 🤦 Córcia odrzuciła butelkę i smoczek, ma ponad 7 miesięcy. Budzi się też bardzo często w nocy. Miałam nadzieję, że rozszerzanie diety pomoże, ale dopiero po prawie 2 miesiącach zaczyna zjadać jakieś posiłki. Mialam w planach powrót do pracy na kilka godzin w tygodniu, ale niestety jest to niemozliwe. Łączę się więc w bólu uwięzionych mam. W lecie jak szłam do fryzjera to zabierałam małą i babcię, spacerowały niedaleko i jak córcia zgłodniała to przychodziły, nakarmiłam i dalej szły na spacer 😂 Trzymam kciuki i pozdrawiam

    • Katarzyna Raiter-Łuksza

      Cześć Magda! Dziękuję za komentarz, chociaż mnie nie pocieszyłaś 🙁 Ale dzięki za świetny patent z fryzjerem – właśnie mam długo wyczekiwaną wizytę za tydzień i cały czas się zastanawiłam co zrobić. Jedynie problem może być tak, że mój mały w wózku nie wysiedzi dłużej niż 40 minut 😀 Ja czekam jak na zbawienie na rozszerzanie diety, ale Twój przypadek pokazuje, że może być z tym różnie. No nic, zobaczymy 🙂 Życzę Ci wiele cierpliwości i jak to mówią – na pewno będzie lepiej 🙂

  • marta

    Bardzo dobrze rozumiem. Przeraza mnie to na dluzsza mete. U Nas dochodzi placz Jak tylko wyjde wyrzucic smieci. Takze ja I corka to nierozloczne istoty. Ostatnio lekarz powiedzial Nam tez ze corka jest za bardzo stymulowana wyjsciami, wiec czuje ze nie moge nic, bo kawiarnia to przestymulowanie, bo komunikacja miejska tez, bo sklepy w okresie przedswiatecznym tez…nigdy nie przypuszczalam, ze macierzynstwo to kompletne oddanie sie maluszkowi I czasowe wyzbycie sie swoich potrzeb. Do fryzjera chodze osiedlowego tylko na podcinanie wlosow, kolor sama w domu, bo blisko, ale siedze z tel w reku jakby w domu dziala sie sodoma I gomora.i bynajmniej nie odpoczywam. Jedyne’ o zo moge zadbac to depilacja brwi haha

Skomentuj Anna Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.